No i nadszedł weekend (26-27.09.) a więc, kolejny wypad nad Odrę. Tym razem wybrałem się z kolegą - rozpoczyna relację Mariusz Drogoś. - Metoda połowu, to wciąż feeder. Prognozy pogody były takie, że prawie całą noc miało padać
(tak też było), więc cel był taki - zanim zacznie padać może uda się coś złowić w nocy spanie, a w sobotę próba przechytrzenia jazia.Nad wodą byliśmy późno bo dopiero przed godz. 18. Na szczęście wybrane przez nas miejsce było wolne więc rozpakowaliśmy się szybko ( zaczynało powoli się "wieczornić" ) i pierwsza ryba jaką udało mi się złowić był wypasiony krąp. Miał 36 cm.Na początku nocy pojawiły się jeszcze pojedyncze małe leszcze - takie po ok. 35 cm. Później zrobiła się cisza i do godz. 23 nie działo się już nic. Zwinęliśmy się więc do auta gdyż prognoza się sprawdziła i zaczynało padać. Co prawda był to lekki deszcz, ale miał być on ciągły niemal do samego rana. Zawinęliśmy się więc do samochodu i poszliśmy spać. W międzyczasie przestawiałem kilka razy budzik, ponieważ sprawdzałem czy może już nie pada, ale niestety przestało dopiero zgodnie z prognozami czyli przed godz. 5 nad ranem. I o tej godz. wróciliśmy do wędek.Jeszcze nad ranem trafiliśmy po jakimś tam małym leszczu i gdy zrobiło się widno ustawiłem się typowo pod jazia a kolega "pozostał" na spokojnej wodzie skąd wyjął jeszcze kilka niedużych leszczy (trafił się zaledwie jeden czterdziestak). Jazi niestety nie było i przez większość dnia nie działo się praktycznie nic. Zwinęliśmy się więc o godz. 14 i pojechaliśmy w inne miejsce gdzie siedzieliśmy do godz. 19. Owszem coś się tam działo, ale było to tylko kilka małych rybek (leszcz, krąp, płoć), do 20+ cm. Na coś winę zwalić trzeba, więc "ojcem" ( lub "matką" ) tych bardzo słabych brań był przechodzący front wysokiego ciśnienia, który nadszedł w czasie pobytu nad wodą - kończy Mariusz Drogoś. Krąp zgłoszony został do konkursu na Rybę Roku
Komentarze